Kategoria: Edukacja

Twoje dziecko potrzebuje służącego – czyli o roli pedagoga

To nie jest prowokacja. Tak, w świecie gdzie wszystko jest dostępne na wyciągnięcie ręki stawiam tezę, że dziecku potrzebny jest służący. Tak, twoje dziecko potrzebuje służącego. Zastanów się nad tym słowem: służący. Kogo widzisz? Co widzisz? Jakie uczucia wzbudza w tobie to słowo? Jak czujesz się z tym, że dla twojego dziecka chcę służącego? Proszę cię o to, bo chcę żebyśmy się dobrze zrozumieli. Możesz to sobie narysować, zrobić mapę myśli. Albo nie. Jak wolisz. W gruncie rzeczy nie jest to jakieś wieloznaczne słowo, doskonale wiesz co znaczy.
Ale się zastanówmy. Można służyć komuś lub czemuś. Oj, aż się prosi o filozoficzne rozkminy. Czy można dwóm panom służyć, i inne temu podobne. Nie martw się, oszczędzę ci. Przecież chodzi nam o dobro dziecka. To rozwińmy myśl przewodnią. Twoje dziecko potrzebuje służącego jego dobru.
Był w starożytnej Grecji taki gość, którego zadaniem było prowadzić chłopca za rękę do szkoły. Najczęściej był to niewolnik. Nazywał się paidagogos od słów pais – chłopiec i ago – prowadzę. Prowadzić ze rękę, czyli iść w jednym kierunku, we właściwym kierunku, otwierać drzwi, zaprowadzić do celu. Piękna ta etymologia słowa pedagog.
Tak, dobrze myślisz. To nauczyciel ma być służącym twojemu dziecku. W zawód pedagoga jest niejako wpisana ta służebna rola. Tak to widzę.
Twoje dziecko potrzebuje służącego jego dobru pedagoga. To zorientowanie na dobro dziecka, jego potrzeby i jego interes stawiam zdecydowanie wyżej w hierarchii zadań niż przekazywanie wiedzy. I rola greckiego niewolnika ma tu dla mnie piękne przełożenie. Prowadzenie za rękę, bycie blisko, dawanie poczucia bezpieczeństwa i prowadzenie do celu – to zdecydowanie jest dziecku potrzebne. Ale to pedagogiczne zadanie jest też szalenie bardziej wymagające niż nauczanie. Zwłaszcza, jeśli uczniów jest wielu.
Ta służebność w żadnym stopniu nauczycielowi nie umniejsza. Wręcz przeciwnie. Gdy o tym rozmyślam, rezonuje mi w głowie bardzo, taka myśl Korczaka: „Wznieś się na poziom dziecka”. Innymi słowy, duży człowieku, zrób ten wysiłek, by zauważyć tego małego i zastanów się jak możesz mu służyć najlepiej.
Co służy dobru twojego dziecka? Zastanawiałeś się nad tym kiedyś? Wbrew pozorom odpowiedź nie jest taka oczywista. Bo co to może być? Ruch, zabawa, sen, pokarm. Jaki ruch? Zabawa czym? Jak długi sen? Jaki rodzaj pokarmu? Może służy mu nauka w szkole, a może lepiej edukacja domowa? Karate czy szermierka? Wiolonczela czy fortepian? Dobra współczesności to olbrzymi arsenał. Jego drzwi są otwarte na oścież. Mało co nas ogranicza z korzystania z nich, najczęściej są to pieniądze i czas. Co wybrać, z czego zrezygnować. Ten wybór jest trudny, bo wachlarz dobrych, wartościowych rzeczy jest przeogromny.
To może być dobre sito. Refleksja, czy to jest dobre dla mojego dziecka, co mu daje, czy mu służy w tym miejscu i czasie, jakie przynosi owoce. Myślę, że dokonując wyborów w kontekście rozwoju dziecka, jego edukacji, zabawy, atrakcji warto się nad tym zastanowić. Czy służy. Bo może być ogólnie dobre, ale nie służyć dobru twojego dziecka. Co myślisz?
Chcę patrzeć na moje dzieci, moich uczniów i na ciebie rodzicu z perspektywy zorientowania na potrzeby. Chciałabym Ci dobrze służyć, popraw mnie proszę, jeśli będzie trzeba!
Ania